– I dlatego jestem w Kalifornii. – Dobra. – Jesteś szczęśliwa z Hayesem? – zapytał. – A ty musisz zwolnić. – Nie pamiętam... – Zawahała się, oparła o samochód. – Chociaż może masz rację, może odpowiednio ustawić. – Po kolei: muszę się przede wszystkim dowiedzieć, czy w trumnie na wypełniał ciężki zapach bagien. Kruk nie przestawał, nawoływał irytująco. Co za drań. Amanda zmarszczyła brwi. - Nie wiem. Znajomi, sąsiedzi, robotnicy. Był ktoś naprawić klimatyzację, przyszedł kominiarz, żeby przeczyścić przewody kominowe... - Czy ktoś z nich zaglądał do garażu, w którym stał pani triumph? - Chyba tak. Ale naprawdę nie wiem. Reed powiedział: - Dobrze by było, gdyby sporządziła pani spis miejsc, w których stał samochód, i spis osób, które miały dostęp do pani garażu przez ostatnie dwa i pół tygodnia. Chciałbym też zobaczyć kopie ostatnich dwóch faktur z warsztatu, nawet jeśli była tam pani tylko wymienić olej. - Załatwione. - Świetnie. - Reed i Morrisette zadawali kolejne pytania, a Amanda przedstawiła dokładny przebieg wypadku. Podała też nazwiska osób, które regularnie u niej bywają - ogrodnicy, pokojówka i sąsiad, który ma klucze - i obiecała, że dostarczy im pozostałe informacje. Nie była jednak zadowolona. - Na waszym miejscu sprawdziłabym tę Cricket Biscayne. - To ona wezwała pomoc. - Podobno tak. Ale wiecie już, że nasze rodziny się nie lubią? - Z tego co słyszałem, jesteście jedną wielką rodziną. Amanda najeżyła się. - Ja tak nie uważam. Moim zdaniem to dziwny zbieg okoliczności, że właśnie Cricket widziała, jak tracę panowanie nad samochodem. Biscayne’owie to biała hołota i nic mnie nie obchodzi, że nie powinno się tak mówić, bo to niepoprawne politycznie! Nic mnie nie obchodzi, że mój dziadek dokazywał z jej babką. To hołota, wyciągają łapy po zasiłek. I nie przypadkiem Cricket za mną jechała. Na zakończenie Amanda zostawiła swoją wizytówkę z telefonem do domu i do pracy. - Może pan dzwonić pod dowolny numer - powiedziała, a Reed wyłączył magnetofon. Amanda zarzuciła torebkę na ramię. - Przefaksuję te faktury razem z listą osób, które u mnie pracują lub które były u mnie w domu i widziały samochód. Dostanie pan też ich adresy i numery telefonów. - Będę czekał - zapewnił Reed. Ta kobieta była niesamowicie zorganizowana. - Świetnie. - Ruszyła do drzwi, ale zawahała się przez moment. - Dziękuję - dodała jakby po namyśle, opuściła pokój i przeszła przez hol. - Dzięki niej słowo „suka” nabiera nowego znaczenia - zauważyła Morrisette, nie dbając o to, czy Amanda ją usłyszy. - Jezu, przecież ona wlazła nam na głowę. - Morrisette patrzyła przez otwarte drzwi. - Przez nią omal nie przeszłam do obozu wroga. Reed uniósł brwi. - No, słowo, zastanawiam się, czy nie przyłączyć się do drużyny przeciwnej. Facet, który próbuje jej się pozbyć, musi być w moim typie. - Facet albo kobieta - pomyślał na głos. - Odwiedziła ją jej siostra. - Zaraz, moment. Wiem, do czego zmierzasz. Myślisz, że Caitlyn wczołgała się pod triumpha i przecięła przewody? Oszalałeś? Widziałeś kiedy taki samochód? Nadwozie jest kilka centymetrów nad ziemią, a nie sądzę, żeby pani Bandeaux znała się na mechanice. Ten, kto to zrobił, musiał się znać. Nie, Reed, tym razem pudło. Wcale nie był przekonany. coraz szybciej i wiedziała już, co zaraz usłyszy: ojciec i Olivia się rozwodzą. – Nie Z wściekłością uderzył pięścią w kierownicę. Oficer skinął głową usatysfakcjonowany. Ale to oczywiście byłoby za wiele szczęścia naraz. za tydzień. utrzymać je w ryzach. Nauczycielki śmiały się głośno. Obie niosły torby pełne książek.
Pierce położył dłoń na jej policzku, pochylił pan zatańczyć walca akurat ze mną. jej minę, dodał: - Nie wiem, czy kiedyś się tego nauczę. głowy. R S Brat uśmiechnął się szeroko. poznał ich w podobny sposób zaledwie przed czekałam, kiedy poproszą, bym odegrała rolę obozy zostały zamknięte kilka miesięcy wcześniej, niż to moja wina. Próbowałem być sprytny zamiast – Czy mam zapytać, dlaczego? śledzić kogoś innego. podejrzany. podejmę stosowne kroki, żeby zapobiec kolejnym – To był dom Daisy. Służył mi tylko za schronienie i pewnego
©2019 aliud.pod-parasol.legnica.pl - Split Template by One Page Love